TEA BOOK TAG





Cześć, dzień dobry! 
Dawno na moim blogu nie było żadnego tagu, a myślę, że jest to fajnym zróżnicowanie. Nie samymi recenzjami człowiek żyje..




1. Czarna herbata, czyli mój ulubiony klasyk


Dobra teraz będzie trochę wstyd, bo ja czytam dość mało klasyków - za mało! Jednak jeśli mam już wybrać to będą to "Kamienie na szaniec" autorstwa Aleksandra Kamińskiego. Dlaczego wybrałam właśnie ją? Odpowiedź jest dość prosta - ta książka jest po prostu genialna i trafiła prosto w moje serce. Przepełniona przyjaźnią, miłością do ojczyzny i takim młodzieńczym zapałem do walki. Czytało mi się ją bardzo dobrze, bo zżyłam się z tymi bohaterami. Muszę przyznać, że przez parę dni nie mogłam nic czytać, ponieważ byłam pod ogromnym wrażeniem tego, jak autor oddał ducha walki tych młodych mężczyzn. O samej fabule myślę, że nie muszę nic mówić, bo to jest książka, którą naprawdę powinien przeczytać każdy. Takie lektury to skarb! 







2.  Zielona herbata, czyli książka tak nudna, że przy jej czytanie zasnęłam



I w tym momencie mogłabym podać książki typu " Krzyżacy ", przy których się po prostu poddałam. Jednak kiedy sobie przypomnę ostatnio czytaną powieść, która mi się dłużyła i po prostu nie byłam w stanie jej czytać to książka autorstwa Davida Almonda pt. " Pieśń dla Elli Grey". Ciężko mi w ogóle powiedzieć coś więcej o niej, bo przyznaje się bez bicia - nie przebrnęłam przez nią. Może to nie był dobry czas na zapoznanie się z tą lekturą, a może po prostu jej nie zrozumiałam. Jest szansa, że w przyszłości jeszcze raz po nią sięgnę, jednak nie będzie to najbliższa przyszłość. Ci, którzy ją kochają nie obraźcie się, ale spodziewałam się po niej czegoś więcej. Przede wszystkim boli mnie to, że zmarnowałam tak wiele czasu na czytanie jej, a i tak nie byłam w stanie dobrnąć do końca.






3. Czerwona herbata pu-ehr, czyli książka, w której główni bohaterowie ciągle się przemieszczają.


Kiedy przeczytałam to pytanie od razu przed oczami pojawiła mi się piąta część serii "Szklany tron" autorstwa Sary J. Mass, czyli "Imperium burz". Jest to zdecydowanie książka, przy której podróży będzie bez liku, ponieważ nasza główna bohaterka i jej przyjaciele ciągle się przemieszczają, co jest oczywiście związane z celem, do którego dążą. Po czwartym tomie nie mogłam się doczekać piątego, a kiedy wreszcie się za niego zabrałam, nie mogłam powstrzymać się i przeczytałam ją w ciągu jednego dnia. Jest to książka, którą kocham i jednocześnie nienawidzę. Kiedy właśnie te dwie emocji pojawiają się przy czytaniu przeze mnie jakiejś powieści - to znak, że była ona naprawdę dobra. Nie będę oczywiście ukrywać tego, że Sara jest jedną z moich ulubionych autorek. Po mimo swoich, niektórych niedociągnięć jej książki czytam z ogromną przyjemnością i pochłaniam je w ciągu jednego dnia.






4. Herbata oolong, czyli książka, której poświęca się zbyt mało uwagi.


Nie będzie to książka a seria, której moim zdaniem poświęca się zdecydowanie za mało uwagi. Z pewnością, niektórzy domyślili się już, o czym teraz będę mówić. Oczywiście jest to seria Marie Rutkoski " Niezwyciężona". W Polsce ukazały się niestety tylko dwa tomy przez to, że nie była jakoś bardzo promowana oraz nie sprzedawała się najlepiej. Recenzja tych książek jest już na moim blogu, także zachęcam do przeczytania. Tymczasem chcę tutaj w dużym skrócie powiedzieć wam, że czytajcie tę serię, bo naprawdę warto. Autorka stworzyła świetną główną bohaterkę, która nie jest wyidealizowanym posągiem, a postać niezwykle autentyczną. Uważam, że sama fabuła jest interesująca, intrygi, nienachalny romans. Książki naprawdę godne uwagi!






5. Biała herbata, czyli książka niezasłużenie popularna

I tutaj pojawia się problem, bo ciężko mi jest wskazać książkę, która byłaby niezasłużenie popularna. Nasuwają mi się powieści typu "Pięćdziesiąt twarzy Greya". Jednak kiedy się zastanowiłam nad tym, to chyba podam tutaj książkę autorstwa Gayle Forman pt. "Zostań, jeśli kochasz". Zdecydowanie jest to pozycja, która swego czasu była szalenie popularna, a recenzje jej pojawiały się chyba na każdym blogu. Osobiście nie uważam jej za jakiś literacki fenomen godny tak wielkiej uwagi, jaką jej poświęcono - bo doczekała się ona nawet swojego czasu ekranowego. Moim zdaniem sama autorka ma na swoim koncie powieści, które były naprawdę dużo lepsze niż ta, a obyły się bez tak wielkiego szumu. Oczywiście nie chodzi mi o to, że książka jest beznadziejna - ma ona swoje lepsze i gorsze strony. Jednak sądzę, że jej popularność jest nie do końca zasłużona.




6.Herbata yerba mate, czyli książka, przy której trzeba przebrnąć przez pierwsze rozdziały, aby akcja się rozwinęła.

I tutaj nie miałam żadnego problemu z doborem książki do tej kategorii. Będzie to debiut Samanthy Shannon, czyli " Czas żniw". Uważam, że jest to naprawdę dobra fantastyka, a jej świat jest niezwykle starannie dopracowany. Uniwersum, którego od tak nie znajdziecie na rynku wydawniczym, bo mamy tutaj do czynienia z kolejną silną bohaterką, jaką jest Paige Mahoney - która jest śniącym wędrowcem. Cała seria zdecydowanie należy do moich ulubionych. Jednak pamiętam, jaki problem sprawił mi sam początek. Tutaj trzeba troszeczkę cierpliwości i ciekawości, bo przez te pierwsze 50 - 100 stron trzeba się zorientować w całym tym świecie jasnowidzów. Autorka stosuje jednak retrospekcje, gdzie nasza Paige wkracza do tego uniwersum, poznaje swoje możliwości i dzięki temu udaje nam się dowiedzieć dość sporo, wchodząc już w ten świat. 






7. Herbata ziołowa, czyli książka, którą czytano mi na dobranoc, gdy byłam mała








Tutaj nie mogę powiedzieć za dużo, ale pamiętam doskonale każdy wieczór, kiedy wykąpana siadałam wygodnie na dużym fotelu i prosiłam mamę lub tatę o przeczytanie choć dwóch stron mojej ulubionej serii. Przygody mojej imienniczki wprawiały mnie zawsze w dobry nastrój. Oczywiście czytałam inne książki dla dzieci, takie jak: Kubuś Puchatek, Dziewczynkę z zapałkami, wiersze Jana Brzechwy. 








8. Herbata owocowa, czyli moja ulubiona lekka książka




Moją ulubioną lekką książką będzie zdecydowanie jedna z powieści autorstwa Kasie West. Nie jestem w stanie wybrać jednej, więc podam wam dwie - "Chłopak z sąsiedztwa" oraz "Chłopak na zastępstwo". Uwielbiam to w jaki sposób autorka tworzy swoich bohaterów. Historię, które opowiada w swoich książkach są niezwykle urocze i zawsze mam do nich takie bardzo pozytywne nastawienie. Nie są to pozycje najwyższych lotów, jednak lubię wracać do nich od czasu do czasu, kiedy mam gorszy dzień lub po prostu szukam czegoś, co mnie odstresuję.







9.Ice tea, czyli książka, która zmroziła mi krew w żyłach

I tutaj pojawia się problem, bo ja nie do końca przepadam za horrorami. Jestem delikatnie mówiąc panikarą i cholernie przerażają mnie te wszystkie opuszczone domy, duchy, tudzież inne stwory. Jednak jeśli miałabym wam podać coś, co w ostatnim czasie zmroziło mi krew w żyłach - był to reportaż autorstwa Justyny Kopińskiej pt. " Polska odwraca oczy". Myślę, że w tym przypadku nie muszę nic mówić, bo sam tytuł i nazwisko autorki broni się samo. Powiem tylko to, że reportaż o żonie Trynkiewicza i o szpitalu psychiatrycznym wzbudził we mnie tak ogromne emocje ( z pewnością było to coś, co zmroziło mi krew w żyłach) Teraz szukam osoby, z którą mogłabym na bieżąco wymieniać się refleksjami na temat tej pozycji, więc jeśli jesteś ktoś ma ochotę na małą dyskusję - zachęcam do pisania do mnie do skrzyneczki na instagramie bądź na maila. 




Osoby, które chciałabym nominować podam na moim instastories. Tam mam po prostu lepszy kontakt z wami, więc osoby, które jeszcze mnie tam nie zaobserwowały - koniecznie to zróbcie, żeby być ze wszystkim na bieżąco. Tymczasem dziękuję wam za poświęcenie tych kilku minut na przeczytanie mojego posta i życzę wam miłego dnia!
 Martyna.


Komentarze

  1. Nie czytałam ani jednek ze wspomnianych przez Ciebie książek :) Ale mam ochotę sięgnoąć po "Chłopaka z sąsiedztwa" - lubię lekkie, odprężające lektury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Daj znać czy ci się spodobała, jak już ją przeczytasz :)

      Usuń
  2. Pójdź za mnie na zajęcia o reportażu to sobie pogadasz z prowadzącym o jakim sobie tylko reportażu wymarzysz, a on będzie zachwycony :D A podejrzewam, że ten konkretny zna i czytał, bo po pierwsze, kojarzę tytuł, po drugie - raczej te głośne po prostu zna..
    A serię o "Martynce" moja mama zbierała, bo.... to imię mojej siostry. Z reszta, lubiłyśmy te książeczki. Ja najbardziej tę o koniach i o Martynce-malarce. Potrafiłam kilkukrotnie przeglądać sama, licząc, że na obrazkach znajdę tajny sposób na naukę jazy konnej/malowania :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Podaj namiary to chętnie się zgłoszę do twojego wykładowcy :D
      Martynka na obrazkach potrafi zdziałać cuda :D
      Pozdrawiam cieplutko! :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty