Recenzja : Tarryn Fisher - Bogini niewiary






Tytuł : Bogini niewiary
Ateiści, którzy modlą się i klęczą
Autor : Tarryn Fisher
Wydawnictwo  : SQN
Oprawa : Miękka
Liczba stron : 352str.
  Ocena : 6/10


Cześć i dzień dobry! 
Po dość długiej przerwie wakacyjnej wracam do was z recenzją książki, o której było dość głośno, mowa tutaj o "Bogini niewiary" autorstwa Tarryn Fisher. Bez zbędnego przedłużania, do którego mam ogromny talent, zacznijmy od zapoznania się z fabułą.




Cała akcja powieści zaczyna się, kiedy Yara Philips poznaje Davida Lesey'a. Ona wierzy tylko w złamane serca, on jest tym, który może tą wiarę zmienić. Mamy tutaj do czynienia z bohaterką wędrowną, która w żadnym mieście nie zagrzała długo miejsca. Artyści szukają kobiety takiej jak Yara - jest ona dla nich swego rodzaju muzą. Zakochują się w niej bez pamięci, inspiruje ich na wielu płaszczyznach sztuki, lecz zawsze pozostawia ich serce w kawałkach. Jedno przypadkowe spotkanie Davida z Yarą wywołuje u chłopaka mnóstwo emocji. Muzyk nie jest w stanie zapomnieć o dziewczynie, pragnie by została jego muzą. Kiedy Yara jest dla niego oschła, próbuje go do siebie zniechęcić - ten jednak nie poddaje się i dalej walczy o względy dziewczyny. Podczas całego tego wstępu, gdzie David próbuje zdobyć Yare - tworzy się między nimi swego rodzaju nić porozumienia. 





Nie oszukujmy się, ale Yara niekoniecznie jest dobrym wzorcem do naśladowania. W okrutny sposób traktuje mężczyzn, właściwie to można powiedzieć gra na ich uczuciach. Można powiedzieć, że kiedy robi się niebezpiecznie - zamyka drzwi, ucieka do innego miasta i nigdy nie wraca. Boi się konsekwencji swoich czynów? A może nie chce się przywiązywać do jednego miejsca za długo. Yare Philips można porównać do snu - pojawia się i znika, bez żadnego śladu. David to mężczyzna, który uległ jej urokowi i zakochał się bez pamięci. Czy dziewczyna odejdzie od starych przyzwyczajeń ? Czy jednak zostanie z młodym muzykiem i postanowi wreszcie ustatkować swoje życie.

Przejdźmy teraz do tego, co mi się spodobało w tej książce. Z pewnością będzie to sam pomysł, bo nie ukrywam, że nie spotkałam się do tej pory z książka o takiej tematyce. Postać wędrownej muzy, która rozkochując w sobie mężczyzn, a następnie ich porzucając - staje się największą inspiracją dla artysty. Pomysł jest naprawdę w punkt! Jednak jeśli chodzi o wykonanie to tutaj już nie jest tak dobrze. Uważam, że niektóre sytuacje i zachowania bohaterów były przerysowane, wręcz karykaturalne, a co najważniejsze mało wiarygodne dla czytelnika. Co mogę powiedzieć o kreacji bohaterów? David nie wyróżniał się niczym specjalnym. Tak naprawdę nie wiemy o nim za dużo, bo są to jakieś pojedyncze informacje typu: jest niezwykle utalentowanym muzykiem, jest niesamowicie zakochany w Yarze. Poza tym w walce o jej uczucia jest zawzięty i uparty. Oczywiście jest bardzo przystojny, co od razu zauważa nasza główna bohaterka. O Yarze nie mogę powiedzieć wcale więcej, bo oprócz tego, że jest tą wędrowną muzą i ma za sobą ciężką przeszłość - no cóż... Z początku wydawała mi się jednak naprawdę genialną postacią, bo bardzo lubię bohaterki, które są silnymi, niezależnymi babkami. Nie boją się podejmować nowych wyzwań, bywają sarkastyczne. Jednak nie podoba mi się szalenie to, że kiedy pojawia się jakiś problem, trzaska drzwiami i ucieka. 




Wątek miłosny. Szczerze? Nie zaliczyłabym Yary i Davida jako moją ulubioną parę literacką, bo sami w sobie nie przypadli do mojego gustu. Dało się wyczuć między nimi jakąś chemię i takie wzajemne przyciąganie. Jednak ona egoistka, on utalentowany muzyk, który jest w zasadzie nijaki. Czego mi tu zabrakło? Przede wszystkim jakiejś akcji. Czegoś, co by mnie wgniotło w fotel, zaparło dech w piersiach i sprawiło, że powiem - Chcę natychmiast przeczytać więcej historii z udziałem tej dwójki. Fakt jest taki, że jeśli by była druga część, to przeczytałabym ją. Dlaczego? Bo chciałabym się przekonać, czy może jednak coś się zmieni. Nie mogę oczywiście skrytykować tutaj absolutnie wszystkiego, bo sam pomysł jest naprawdę dobry. Może właśnie taki był zamysł autorki, żeby na drodze naszych bohaterów postawić przeszkody, aby oddalali się od siebie, żeby potem spróbować ich jednak połączyć. Jeśli chodzi o samo czytanie, to czytało się to dosyć szybko, bo do samego stylu autorki nie mogę się przyczepić. Nie były to jakieś zdania i dialogi, które nie trzymały się kupy, ale wszystko miało jakąś logiczną całość. 




Podsumowując, przeczytajcie i wysnujcie swoje opinie na temat tej książki. Może akurat dla was będzie to genialna książka, która poruszy wasze serduszka.
Dziękuje bardzo za przeczytanie tej recenzji, czekam na wasze komentarze i życzę Wam
Miłego dnia! 












































Komentarze

Popularne posty